Spora grupa studentów wyjechała w poniedziałkowy poranek do puszczańskich lasów w okolicach leśnictwa Mokrzec, aby zbierać znajdujące się tam smaczne runo natury – grzyby. Pod nadzorem pracownika administracji leśnej, poszli w leśne otchłanie, aby szukać i zbierać te leśne przysmaki. Aura była doskonała, leśny klimat sprzyjał, a zbiory były obfite. Po leśnym grzybobraniu był czas na odpoczynek, słodki i ciepły poczęstunek przygotowany przez Nadleśnictwo Międzychód oraz zapoznanie się w salce muzealnej z historią tych terenów. Jakie były zbiory uwidaczniają zdjęcia, a poetycko grzybobranie w ujęciu literackim ujął kol. Radek Pietrzak:
W słoneczny poranek,
grzybobranie było,
o jakim się wszystkim,
na pewno nie śniło.
Grzybów było tyle,
co w mrowisku mrówek,
podgrzybków, koźlaków,
a także olszówek.
Ewa nawet rydza,
znalazła wśród trawy,
jak będzie smakował,
sam jestem ciekawy.
Leon ,co od grupy,
nieco się oddalił,
potem kozią brodą,
wszystkim się pochwalił.
Królem grzybobrania,
nie był żak niestety,
lecz ktoś co miał grzyby,
większe niż berety.
Nie były to kurki,
gąski ani śliwki,
ale bardzo piękne,
olbrzymie prawdziwki.
Ps.
Ci co przed grzybkami,
z kozikiem kucali,
jedynie na stawy,
trochę narzekali.
Lecz to jest dla żaków,
niewielka usterka,
gdy runa leśnego,
ma się trzy wiaderka.