23 listopada 2017 r. wykład mgr. Witolda Przewoźnego — Listopad – czas zadumy i wróżb.
Witold Przewoźny – kustosz w Muzeum Etnograficznym, zajmuje się robieniem wystaw muzealnych, interesuje się starymi tradycjami, obrzędowością, wieloetnicznością, wielokulturowością.
Wykładowca w sposób obrazowy i bardzo sugestywny przedstawił ten temat, nawiązując do przeszłości, wierzeń i związanych z nimi obrzędów.
Listopad jest miesiącem powszechnie nielubianym. Jest porą, w której przyroda jeszcze nie ułożyła się do zimowego snu ale już odpoczywa po dobrze wykonanej pracy i zebraniu jej owoców. Nadchodzi czas refleksji, skupienia się, zwolnienia tempa, zadumy – właśnie tego, do czego tak dobrze nastrajają długie wieczory i przyroda, pozbawiona liści i wyrazistych kolorów. Obecnie nie myślimy o tym ale przed stu, dwustu laty, przy małej lampce oliwnej te długie wieczory wywoływały lęki, dzieci straszono opowieściami o dziwnych strasznych rzeczach. Jednocześnie taki wieczór otwierał oczy wyobraźni, czy ten cud ożywienia na wiosnę będzie jeszcze raz. My to wiemy, ale nasi przodkowie nie byli tego pewni.
Wybranie pierwszego listopada jako dnia Wszystkich Świętych w 1835 roku i wiek później drugiego listopada jako Dnia Zadusznych było posunięciem genialnym, bo trudno o lepszy ku temu nastrój. Te wizyty na cmentarzach, zapalanie lampek są jednym z najpiękniejszych ludzkich odruchów. Zapalenie lampki to wywołanie kogoś z pamięci choćby na chwilę. Jeszcze sto lat temu w Polsce w różnych regionach świętowano ten dzień w sposób niezwykły uchylając wieczorem drzwi w przeddzień Wszystkich Świętych, uchylano okna nawet gdy mocno wiało, stawiano lampki na parapecie, zostawiano na stole jedzenie. Taką pozostałością, takim okruchem tych dawnych czasów w społeczności Cygańskiej jest przychodzenie na groby z jedzeniem napojami.
Odszedł czas zaduszny i zbliża się św. Marcin 11 listopada. Dzień św. Marcina był związany w wielu kulturach z świętowaniem zamknięcia pewnego czasu. Do św. Marcina trzeba było skończyć wszystkie prace na polu, bo od tej daty w całej Europie szanowano spokój ziemi, która musiała odpoczywać. Święty Marcin był niezwykle popularny w całej ówczesnej chrześcijańskiej Europie. Świadczą o tym nazwy miejscowości zapożyczone od jego imienia, przysłowia z nim związane i świątynie wznoszone ku jego czci (w Polsce jest ich dziś prawie 200). 11 listopada to Święto Niepodległości, ale to również dzień wspomnienia św. Marcina. Tego dnia w Wielkopolsce tradycyjnie piecze się gęś i zajada rogalami marcińskimi.
Żyjemy w XXI wieku, ale wciąż wierzymy we wróżby. Amerykanie mają swoje Halloween, które chroni ich przed złymi duchami, a Słowianie – Andrzejki.
Andrzejki to wieczór wróżb, (30 listopada) to okazja do organizowania imprez przed rozpoczynającym się adwentem.
Nie wiadomo dokładnie skąd pochodzi zwyczaj wróżb andrzejkowych. W polskiej literaturze po raz pierwszy o tym zwyczaju wspomniano w 1557 roku. Staropolskie Andrzejki traktowano bardzo poważnie. Początkowo wróżono w samotności, dopiero później zwyczaj stał się zbiorowy. Mężczyźni w ogóle w nich nie uczestniczyli – przyszłość przewidywali w Katarzynki (noc z 24 na 25 listopada).
Studenci poddali się magii wieczoru słuchając tego niezwykłego wykładu.