Wanda Molik

Wanda Molik – wiersz „Kiedy znów będę zakochana”

Kiedy znów będę zakochana
może już setny pewnie raz
weźmiesz mi serce na barana
a ja napiszę liro wiersz

księżyc z gwiazdami pyłem świśnie
oczy rozkleją łzami się
będziemy razem zrywać wiśnie
w sadzie miłości jak we śnie

pozmieniam krajobrazy smutne
pożyczę z baśni kilka słów
na brzegu morza drzemkę utnę
tylko mi w uszko kocham mów

wpadnę do studni twoich źrenic
gdzie błyskawice rodzą się
by swoje życie znowu zmienić
proszę do tańca zaproś mnie

Wanda Molik – wiersz „Przychodzę do ciebie z wiosną”

przychodzę do ciebie z wiosną
wiersz chowam w bluzki kieszonce
uczucia jak drzewa rosną
pachną kwiatami na łące
odurza słowo szeptane
oddechem wzbudza dreszcze
pragnę cię tulić kochanie…

w marzeniach się twoich zmieszczę?

Wanda Molik – wiersz „Szukam ciszy”

szukam ciszy w spokoju skąpanej
tej otchłani niemej przestrzeni
na krawędzi tajemnic przed ranem
kiedy głębia nocy się mieni

takiej ciszy co w strachu truchleje
w niedostępnym mroku ukrytej
albo mglistej zastygłej bagiennej
niby zorza blada przed świtem
co
jako sacrum bezdźwięczna wibruje
bezcieleśnie przenika pierścień
kiedy całym jestestwem się czuje
z głębi duszy perły uniesień

Wanda Molik – wiersz „Aleją starych drzew umykam”

aleją starych drzew umykam
w blasku jeziora zieleń lśni
tańczą wspomnienia w wir strumyka
na mostku stałeś niegdyś ty

w zapachu bzu się dziś ukryłeś
mgła przysłoniła wspomnień czar
wiesz najważniejszym dla mnie byłeś
dzisiaj dziękuję za ten dar

Wanda Molik – wiersz „Podmuch miłości”

Rozsypałeś strofy
Wichurą pędu wielkiej mocy
Oszalałą
Rozrywając spokój
Na niedorzeczne wersy
Gdzie w chaosie słów
Zawarłeś swój kod miłości

I zawirowałam ponad chmury
W towarzystwie literek niby ptaków
Myląc niebo z ziemią

Wanda Molik – wiersz „Marzenie wiosenne”

romantyczna poświata
zbłąkanych sekund zapachniała nutką
konwaliowych wspomnień

wiosno kochanków natchnienie
mocy niespokojnych pocałunków
życia rozkoszą opętana
siło tajemnic uroku
boskich rozkazów spełnienie
śpiewaj słowiczym głosem
w kwiatach drzewach
mień się kolorami
w promieniach kropel deszczu
w zakolu tęczy
wnikaj zapachem bałamutnie
odurzaj motyle w piersiach
żądzą zachłanne
drżyj serce w obłędzie
czułością rąk splątanych zniewolone
w objęciach szybuj w niebiosa

Wanda Molik – wiersz „Ładunki ciszy”

wyładowała mnie burza
na mokro kałużami pieszcząc stopy
błysk zawisł na rzęsach cudnie
rozświetlając tęczę
a moje niebo już nie gniewa się
tylko błogo pomrukuje
zapach czysto wpływa w nozdrza
wypełniając przestrzeń w bezdechu
i nagle zmieniłam się w ciszę
myśli usnęły

Wanda Molik – wiersz „Przebudzenie”

spokój mgły porannej
jezioro otula
a ja unoszę świt
na rzęsach świadomości
wplatając promyki we włosy
leniwie rozciągając sen
aż pęknie złudzenie
jak bańka mydlana
za oknem czereśnie
mieniące się kryształkami rosy
wabią słodyczą czerwieni
soczysty dywan zielenią zaprasza
nagie stopy by poczuły jedność
odurzona zapachem
wchłaniam życie
jak wodę kwiat
rozkwitając miłością
oczy moje zachłannie
szukają pomiędzy promieniami
twojego cienia
pod tamtą lipą
gdzie pocałunki miodem spływały
wzbudzając dreszcze
których noc nie potrafiła odebrać
wiem już że świat to ty
na wszystkie moje dni

Wanda Molik – wiersz „Na małej stacyjce”

odwiedzam małą stacyjkę
zapomnianą jak te pocałunki
co kwitły jaśminem
tylko zapach ziół znajomy
wzrusza stukot serca
i ta łza za ostatnim pociągiem
który teraz gdzieś tam wysoko
pędzi po drodze mlecznej
ku swemu przeznaczeniu.

Wanda Molik – wiersz „Obłęd westchnienia”

wpatrzona w słowa gorące
czułe i szalone
płonące czerwienią ust
drżące
w szeptane ognie namiętne
spragniona opuszczam szat
wymiar rozkwitając rumieńcem
pożądania tajemnej mocy
wieńcem
niecierpliwie i zachłannie
wchłaniam rozkosz
lubieżnie wijąc się w zachwyceniu
pomiędzy ramionami
w półomdleniu
zmysłowo tkam
złote promienie szczęścia
czule i tkliwie
aż niebo uderzy do głowy
objawiając lazury całej swej boskości
sprawiasz
że,, kocham” czuję w sobie

Wanda Molik – wiersz „Namiętne westchnienie”

westchnęłam tęsknotą
zanurzając się w błogości
jakoby w zdroju miłości twojej
która tam gdzieś echem słów
odbija się o serce szepcząc listowiem
pod stopami melodię czułości
dotykiem swym pieścisz zmysły
które coraz większym  ciśnieniem
wzbierają fale nabrzmiałe  krągłością
wijąc się coraz silniej
odbijając o brzeg przeznaczenia
by wpłynąć do portu pod pełnymi żaglami
przyciągana namiętnym spojrzeniem
pulsującej latarni
prześwietlam komórki drgań
dreszczem wnikam w otchłań
cudownej rozkoszy głębiny
spijając kocham z twoich ust
a konary zazdrośnie strzegą
osłaniając ramionami tajemnicę
namiętności by nawet księżyc
nie spłoszył chwili
kładąc cień na powiekach
i gwiazdy szczęścia mogły
przysiąść na rzęsach

Wanda Molik – wiersz „Cuda miłości”

Wywołałeś słońce na twarzy,
Dotykiem źrenic uskrzydlonych.
Czy mogło to nam się wydarzyć,
Połączyć nasze świata strony?
Doliny lasy łąki pola,
Zawiesić nicią szczerozłotą.
Nad jeziorami, czułość rozlać,
Czarę miłości pić z tęsknotą?
Ciszą rozmawiać ciepłem parzyć,
Wichurą spojrzeń ukołysać,
Rozpędzić w żyłach kołowrót żyć,
Kod miłości na niebie pisać

Wanda Molik – wiersz „Rozczochrana łąka” (Erotyk)

rozczochrana łąka pachnie tobą
niby pościel rozbrykana
opadła w bezładzie
przesiąknięta alabastrem
tajemnicy
której cząstkę odkryłeś
święcąc księżycem rozmodlonym
pomiędzy konary
gdzie rozkosz uwięziona w otchłani
eksploduje szczęściem

Wanda Molik – wiersz „Na ściernisku”

na ściernisku chciałeś mnie mieć
chociaż żar z nieba spływał potokiem
ja w ramionach zaczęłam mdleć
nic nie wiedząc o świecie szerokim
oszołomień  moc zachłanna
w usta otchłań lubieżnie się wdarła
jak ta łąka wonią parna
na ściernisku z miłości umarłam